Prostota stroju

Mam zwyczaj zapisywania różnych informacji, krótkich tekstów na luźnych kawałkach papieru różnego autoramentu. Jest to dość kłopotliwy nawyk. Kiedy już poniewierające się na stole i biurku, także kanapie, mikrofalówce, w zasadzie wszędzie, gdzie można coś odłożyć, karteluszki zaczynają dominować w krajobrazie (biurka, stołu, kanapy itd), zbieram je, przeglądam i … nie, nie wyrzucam, przynajmniej nie wszystkie, tylko odkładam do jakiejś torebki, aby w „wolnej chwili” wyciągnąć z nich wartościowe treści, a resztę wyrzucić. Dzisiaj pojawiła się „wolna chwila” i robię segregację: wpisuję w odpowiednie miejsca adresy mailowe, numery telefonów, przepisy kulinarne, autorów i tytuły książek itp itd.

A tutaj wpisuję notatkę,  ale nie mam pojęcia czy jest mojego autorstwa czy też przepisałam od kogoś. Jeżeli to ta druga opcja, a myślę, że tak, to proszę jej autorkę/autora o wybaczenie, iż nie podaję imienia i nazwiska:

„Ubranie ma być proste!
Krój, wycięcia dostosowane do budowy i ukrywające to, czego nie lubimy u siebie.
Kolor stosowny do sezonu naszej urody.
>>Mała czarna<< – owszem, ale w czerni przy twarzy dobrze jest tylko Zimie.
Pozostałe ‘sezony’ muszą rozwiązać kolorystycznie okolice szyi i twarzy.”

I kiedy czytałam to, co znalazło się na tym karteluszku, zobaczyłam oczami pamięci moją koleżankę, która kilka dni temu pojawiła się na Inauguracji Sezonu naszego Klubu i UDW  i… zachwyciła mnie. Wyglądała przepięknie. Ubrana właśnie tak jak wyżej napisałam. Do „małej czarnej” założyła czerwony żakiet. Jest Zimą, więc przy twarzy czerń była odpowiednia. Prostota kroju obu – jakże kontrastowych  kolorystycznie – części stroju pozwalała dostrzec tylko jej twarz w promiennym uśmiechu.  Oczywiście natychmiast jej to powiedziałam. Jeżeli się kimś lub czymś zachwycamy, zachwycajmy się głośno. Wtedy i my wyglądamy promienniej, bo uśmiech przy zachwycie pojawia się samoistnie.

To już jesień – czas na odnowę

Jeszcze ciepło, ale to już jesień. Jeszcze siadamy w kawiarnianych ogródkach, takich jak ten przy ulicy Freta w Warszawie, ale pledzik jest mile widziany. Mam nadzieję, że październik będzie słoneczny i ciepły, bo wybieram się do Krakowa. I gdzie jak gdzie, ale tam też liczę na ciągle otwarte ogródki i pledziki.W końcu Kraków jest na południu Polski.

Niechętnie rozstajesz się z latem, trudno się też rozstać z resztkami opalenizny. W październiku czas jednak na odświeżenie skóry twarzy i dekoltu. Zwłaszcza po tegorocznym upalnym i słonecznym lecie. Czekam teraz na 16 października, bo pojawi się w Mary Kay Mikrodermabrazja w nowej formule. Zestaw Mikrodermabrazji nadal składa się z dwóch preparatów: Preparatu Złuszczającego do Mikrodermabrazji TimeWise i Preparatu Zmniejszającego Pory TimeWise. Ten drugi zastąpi proponowany do tej pory tzw. Preparat Wygładzający TimeWise, stosowany po użyciu Preparatu Złuszczającego.

Czym różni się Preparat Zmniejszający Pory od Preparatu Wygładzającego? Podaję za październikowym Aplauzem comiesięcznym wydawnictwem Mary Kay:

„Krok 2 Zestawu do Mikrodermabrazji: Preparat Wygładzający zapewniał ukojenie i nawilżenie skóry, którego ta potrzebuje po zastosowaniu Preparatu Złuszczającego.
Po zastąpieniu Kroku 2 Preparatem Zmniejszającym Pory TimeWise®, Twoja skóra uzyska nawilżenie i ukojenie, a DODATKOWO natychmiast zmniejszy się widoczność porów i poprawi się jej tekstura.”

Jeżeli klikniesz w tag „mikrodermabrazja” pojawią się wszystkie wpisy, w których piszę o działaniu i stosowaniu mikrodermabrazji w domu.

Odżywcze Serum+C po czy w czasie zimy?

Chyba czas rozstać się z Marianną J. Zakończę nasze Bliskie Spotkania Pierwszego Stopnia fragmentem, który przypomina nam o tym jak, my kobiety, jesteśmy do siebie podobne, bez względu na czasy i warunki, w których przyszło nam żyć . Żegnam więc „Mariannę i Róże” pań Janiny Federowicz i Joanny Konopińskiej:

„Zaczęłam już siwieć, co – przyznaję – stanowi dla mnie przykrość, a przeglądanie się w lustrze już dawno nie należy do moich przyjemności. Czytaj dalej"Odżywcze Serum+C po czy w czasie zimy?"

Moda, czyli jak spokojnie wydać majątek na kapelusz

Pani Marianna Jasiecka z „Marianna i róże” Janiny Fedorowicz i Joanny Konopińskiej wydawała za mąż Różę, swoją najstarszą córkę. Przypominam, że dzieje się to na przełomie wieków XIX i XX w Wielkopolsce, bo może nie czytałaś dwóch poprzednich wpisów.  Opis strojów panny młodej, druhen  i rodziny zajmuje w książce 2 strony. [Wykaz wyprawy Róży zajmuje 4 strony + posag!]  Oczywiście Marianna J., jako matka panny młodej, wykorzystała okazję, aby wyglądać modnie, ale bez wyrzutów sumienia. Jest to tak piękne, że przytoczę ten niewielki fragment książki ze str. 299 i 308-309 in extenso, chociaż poniecham opisu toalet: Czytaj dalej"Moda, czyli jak spokojnie wydać majątek na kapelusz"

Podświadomość i róż do policzków

Impuls, który skłonił Mariannę J. do zakupu francuskich perfum i chęć zakupu różu do policzków miał swoje źródło. W przerwie między zakupami, ale jeszcze przed pójściem do drogerii, spotkała się z mężem w sali restauracyjnej w słynnym poznańskim Bazarze. W oczekiwaniu na kelnera, małżonkowie rozmawiali ze sobą. Nie będę tej rozmowy przytaczać, bo nie o tym mowa, chociaż … płynie z niej wskazówka jak nie rozmawiać z własnym mężem. Czytaj dalej"Podświadomość i róż do policzków"

Czy używać różu?

Czy używać różu? Oto jest pytanie, na które kobiety odpowiadały: „Tak”, chociaż nie zawsze mogły go stosować. Wiedziały jednak, że róż doda im urody. Przeczytałam ostatnio do poduszki książkę dwóch pań: Joanny Fedorowicz i Joanny Konopińskiej, z których druga jest wnuczką bohaterki książki pt. „Marianna i Róże. Życie codzienne w Wielkopolsce w latach 1890 -1914 z tradycji rodzinnej.” Książka odtwarza życie codzienne ziemiańskiej rodziny wielkopolskiej na przełomie wieków XIX i XX na podstawie zapisków, korespondencji, wspomnień i ustnych relacji, ale pisana w formie pamiętnika Marianny Jasieckiej, matki sześciu córek i jednego syna. Przeczytałam ją z dużym zainteresowaniem. Czasami smuciłam się, ale też często bawiłam zmaganiami Marianny, pragnącej  zaspokoić kobiece pragnienia związane z modą i urodą, na które nie pozwalało jej przestrzeganie cnót Wielkopolanki. Doskonale ją rozumiałam, sama jestem Wielkopolanką, to i owo we mnie tkwi. Marianna jakoś z tym sobie radziła, niekiedy bardzo sprytnie. Argumenty, którymi siebie usprawiedliwiała były „niedopodważenia”.

Ale wracamy do różu. Był rok 1892.  Marianna, kobieta 34-letnia w onczas, mieszkająca na prowincji, matka pięciorga dzieci, w czasie pobytu z mężem w Poznaniu robiła zakupy. Czytaj dalej"Czy używać różu?"

Oskar Wilde i ja w Paryżu

Sądząc po upływie czasu od ostatniego wpisu, który zakończyłam stwierdzeniem, że dalej się nie da pisać przy tak wysokiej temperaturze, należałoby przyjąć, iż dopiero dzisiaj temperatura spadła do odpowiedniego poziomu. Nie spadło jednak moje zainteresowanie Oskarem Wildem, a także modą w wiktoriańskiej Anglii.

Tak się szczęśliwie złożyło, że zamiast do Anglii pojechałam do stolicy(?) mody – Paryża. Ten znak zapytania postawiłam nie bez kozery. Szybkość, z jaką rozchodzą się w świecie wiadomości, a ludzie zmieniają miejsca pobytu, powoduje, iż już prawie w ogóle nie ma stolic czegokolwiek, także mody. Patrzę na modę z poziomu przeciętnej kobiety mieszkającej w przeciętnym kraju i dysponującej przeciętnym bardzo dochodem. Będąc w Paryżu nie wyzbyłam się tej przeciętności i patrzyłam z tego samego poziomu czyli spaceru po ulicach i zasiadania w kawiarenkach i na moją kieszeń restauracjach. Nie zauważyłam wielu eleganckich kobiet, a tylko tu i ówdzie starszą nobliwą panią, którą mogłam nazwać elegancką. Ale czy modną? Modne widocznie nie jeżdżą metrem, a z samochodów wysiadały w innych miejscach.

Nie miałam szczęścia(?) jak moja znajoma, która kilka lat temu będąc w Paryżu znalazła się w bardzo wytwornym towarzystwie na spotkaniu zamkniętym. Desperacko poszukując toalety wtargnęła nań pewnym i energicznym krokiem, który nie wzbudził wątpliwości „gwardzistów”, że nie jest zaproszonym gościem. I, jak potem mi opowiadała, zobaczyła tam modny świat, który zresztą opuściła po skorzystaniu z toalety, czyli WC, bo prawdziwej toalety na sobie nie miała i, jak zauważyła, nie było tam nikogo znajomego.
Miałam jednak szczęście i znalazłam hotel, w którym mieszkał i odszedł w zaświaty Oskar Wilde. Odwiedziłam także miejsce pochówku Oskara Wilda na Cmentarzu Pere Lachaise. Wrócę do tego w następnym wpisie, który – mam nadzieję – pojawi się niebawem.

Co jest oznaką rozpaczy u kobiety?

W którymś z wpisów przywołałam jeden z aforyzmów Oskara Wilde’a. Generalnie, nie przyjmuję do wierzenia bez zastrzeżeń aforyzmów różnych osobistości. Niektórych w ogóle nie przyjmuję. Czasami jednak znajduję w nich coś z tzw. mądrości życiowych, bo czają się w nich zauważone zjawiska, opisane bez nadmiaru słów.
„Wczoraj wieczorem nałożyła zbyt dużo szminki i zbyt kusą suknię. U kobiety jest to zawsze oznaka rozpaczy.” To jeden z  tłumaczonych z angielskiego przez Mariana Dobrosielskiego aforyzmów Oscara Wilde’a, zamieszczonych w małej książeczce Wilde Aforyzmy i paradoksy z serii Aforyzmy, wydanej przez KAW w 1987 r.

Zaskoczyło mnie współczesne brzmienie tego aforyzmu. Ale też coś innego: wiadomo, że Oscar Wilde był gejem, nie jest to jednak jednoznaczne z mizoginizmem, przynajmniej dla mnie. Czy był mizoginistą? Jego działania w latach 80-tych XIX w., jako wydawcy „Lady’s World”, jednego z popularnych angielskich magazynów dla kobiet, chyba temu zaprzeczają. Ale o tych moich wątpliwościach w następnym wpisie, w tej temperaturze nie da się pisać.

Jeszcze coś o ochronie przed słońcem?

Znudziła mnie już ta ochrona przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Trawestując Marka Hłaskę można powiedzieć: „Pogoda w kratkę. Wiadomo, zaczęły się wakacje.” Jednak ochraniać się musimy, bez względu na pogodę. Już ostatnia wiadomość o tym co można jeszcze zrobić, aby zmniejszać ryzyko pojawienia się plam i oparzeń.
Na szczęście na straganach wielkie ilości wszelkich odmian pomidorów i arbuzy. Ponoć zawierają antyoksydant likopen. A ten, według najnowszych badań, o ponad 30% zwiększa ochronę skóry przed działaniem promieni UV, ale i zmniejsza ryzyko rozwoju nowotworów, miejmy nadzieję, także czerniaka.

Zatem smarujmy się Emulsjami Ochronnymi do Opalania z Filtrem SPF Mary Kay, chrońmy skórę wszystkimi dostępnymi sposobami, jedzmy pomidory i zagryzajmy arbuzami!

Jakie są typy filtrów przeciwsłonecznych?

Przed zakupem emulsji ochronnej do opalania poświęć nieco czasu na zapoznanie się chociażby z treścią opisów na opakowaniu czy w dołączonej doń ulotce. Istotną informacją jest ta, która mówi o tym przed jakim rodzajem promieni UV specyfik chroni. Ważne jest, aby poza UVB było także wymienione UVA. Na szczęście, chyba już wszystkie firmy, powiedzmy markowe, zapewniają ochronę także przed UVA. Jeszcze parę lat temu nie było to takie oczywiste. Jeżeli jesteś zainteresowana tym tematem, dodatkowe wyjaśnienia znajdziesz w moim wpisie z 6 września 2010 r. oraz w innym wpisie z 29 maja 2012 r. Wystarczy kliknąć po kolei w te dwa linki, aby „conieco” się dowiedzieć i ułatwić sobie podjęcie decyzji przy zakupie emulsji z SPF.