Automatycznie zapisany szkic

Czy używać różu? Oto jest pytanie, na które kobiety odpowiadały: „Tak”, chociaż nie zawsze mogły go stosować. Wiedziały jednak, że róż doda im urody. Przeczytałam ostatnio do poduszki książkę dwóch pań: Joanny Fedorowicz i Joanny Konopińskiej, z których druga jest wnuczką bohaterki książki pt. „Marianna i Róże. Życie codzienne w Wielkopolsce w latach 1890 -1914 z tradycji rodzinnej.” Książka odtwarza życie codzienne ziemiańskiej rodziny wielkopolskiej na przełomie wieków XIX i XX na podstawie zapisków, korespondencji, wspomnień i ustnych relacji, ale pisana w formie pamiętnika Marianny Jasieckiej, matki sześciu córek i jednego syna. Przeczytałam ją z dużym zainteresowaniem. Czasami smuciłam się, ale też często bawiłam zmaganiami Marianny, pragnącej  zaspokoić kobiece pragnienia związane z modą i urodą, na które nie pozwalało jej przestrzeganie cnót Wielkopolanki. Doskonale ją rozumiałam, sama jestem Wielkopolanką, to i owo we mnie tkwi. Marianna jakoś z tym sobie radziła, niekiedy bardzo sprytnie. Argumenty, którymi siebie usprawiedliwiała były „niedopodważenia”.

Ale wracamy do różu. Był rok 1892.  Marianna, kobieta 34-letnia w onczas, mieszkająca na prowincji, matka pięciorga dzieci, w czasie pobytu z mężem w Poznaniu robiła zakupy. To cała ciekawa historia. Ale zatrzymam się przy zakupach

” W renomowanej drogerii Zacheusza Rittera (zawsze podziwiam to imię właściciela) [oczywiście Polaka, bo u Niemców się nie kupowało d.m.] przy Świętym Marcinie kupiłam świece woskowe i stearynowe, froter na posadzki, duże pudło mydła do prania i drugie mniejsze z migdałowym mydłem toaletowym. Kupiłam też puder ryżowy [jednak puder się używało d.m], wodę kolońską i w końcu po pewnym wahaniu nabyłam flakon z francuskimi perfumami. Miałam wielką ochotę na jeszcze jedną rzecz: na pudełeczko różu do twarzy. To tak upiększa, gdy ma się bladą twarz. Ale weszła do składu [w Wielkopolsce mówiło się jeszcze za moich dziecięcych lat "skład" a nie "sklep" d.m.] jakaś starsza i bardzo godna dama. Słowa zamarły mi na ustach, o róż nie poprosiłam, zapłaciłam rachunek i szybko wyszłam na ulicę. Wyobraziłam sobie, co by to było gdyby mama spostrzegła u mnie róż! Mając niejakie wyrzuty sumienia z powodu tych drogich perfum i niekupionego tylko przypadkiem różu, weszłam do sąsiedniego składu…dla Michała [męża d.m] kupiłam dwie białe najmodniejsze koszule …. , a także jedną jasnoniebieską w ciemniejsze paski…”

A i tak, po powrocie do dworu:
„Mama trochę skrytykowała moje zakupy poznańskie. Uważa, że jestem mało oszczędna (a nawet nie wie o perfumach!)”

Nas, myślę, nic i nikt nie może powstrzymać od zakupu i używania różu. Pamiętaj, żaden podkład ani brązer nie zastąpi różu, zwłaszcza na twarzy kobiety dojrzałej. Nawet Marianna w końcu XIX wieku to czuła intuicyjnie. „To tak upiększa, gdy ma się bladą twarz” To upiększa każdą twarz! Ale trzeba bardzo uważać, aby nie był to „krzyk rozpaczy” według czy też nie według Oscara Wilde’a.
Do Marianny jeszcze wrócimy, bo ją polubiłam.

Dodaj komentarz

 

 

 

Możesz użyć te tagi HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>