Czy zdarzyło Ci się nie mieć dostępu do wody w kuchni? Oczywiście nie myślę o ekstremalnych warunkach poza domem. Piszę o braku wody w Twojej domowej kuchni. Korzystasz z kuchennego kranu odruchowo. Po prostu odkręcasz kran i woda leci, a Ty myjesz, płuczesz, chlapiesz. Ten kran w kuchni jest jak jeden z palców Twoich dłoni – dopiero jak się uszkodzi, nie możesz wykonać najprostszych czynności, np. zapiąć zameczek, przyszyć urwany guziczek. Od kiedy ten jeden palec jest taki ważny?
Dlaczego o tym piszę? Minęło wiele dni od mojego ostatniego wpisu na blogu i mam trochę wyrzutów sumienia, że nie trzymam się podstawowej zasady prowadzenia bloga – częstego pisania. Od poprzedniego wtorku mam zepsuty kran w kuchni. Jeżeli zajrzysz do mojego starego wpisu o odżywianiu się latem, a ja ogromną ilość jarzyn spożywam przez cały rok, to mnie zrozumiesz. Latam, jak na gumce, z kuchni do łazienki i z powrotem. I tak będę latać przynajmniej do przyszłego czwartku. Liczę: 10 dni! Bo kran będzie dopiero w środę, a (polski) hydraulik w czwartek (jeżeli zdąży wrócić z tej Francji do kraju).
Oczywiście, nie jest to jedyna przyczyna mojego milczenia, ale o tych innych też pomilczę.
W tym, tzw. „międzyczasie”, czyli do zamontowania u mnie nowego kranu, zajrzyj do mojego starego wpisu, bo jest ciągle aktualny, i ciesz się, że Ty masz wodę w Twojej kuchni.
Najnowsze komentarze