Wróciłam do domu po dwutygodniowych wakacjach na polskiej prowincji. Rewelacja! Internet bezprzewodowy Blueconnect połączył mnie ze światem tylko na początku, potem zastrajkował i miałam święty spokój. Dwie pary butów na obcasie przez cały czas leżały w torbie, w której je przywiozłam. Chodziłam w sandałach, w których nie pokazałabym się w Warszawie.
Przed wyjazdem na wakacje podcięłam włosy i okazało się, że mogę mieć porządek na głowie i estetycznie wyglądać pomimo mycia jej raz na 3 dni, a nie codziennie, jak to robię w Warszawie. Ani razu nie użyłam pudru lub podkładu i tylko dwa razy wytuszowałam rzęsy, i to dlatego tylko, że odwiedzałam „bliską zagranicę” i chciałam trzymać fason jako Polka.
Stosowałam najprostsze kosmetyki pielęgnacyjne z odpowiednim filtrem SPF do twarzy i ciała, bo całe dwa tygodnie świeciło słońce. Nakładałam odpowiedni krem lub malowałam pomadką usta, bo wysoka temperatura sprzyja opryszce, a tej nie lubię. Rano wystarczyło mi 1o minut, aby móc wyjść do ludzi. Cóż za cudowny relax!
I co najdziwniejsze? Cały czas czułam się kobietą nieprzezroczystą – nawet jeden pan omal nie spadł z roweru oglądając się za mną. Było to za „bliską zagranicą” więc może to przez te wytuszowane rzęsy?
Teraz z przyjemnością wracam do bardziej wymagających zabiegów pielęgnacyjnych, szczególnie w zakresie kosmetyki kolorowej.
Jeżeli jesteś kobietą nieprzezroczystą, robisz makijaż zawsze przed wyjściem z domu (nawet wynosząc śmieci), to polecam Ci takie właśnie wakacje.
Rito! jestem pod wrażeniem opisu Twoich wakacji:)I bez problemu „widzę” tego spadającego z roweru Niemca (z pewnościa nie chodziło o tusz na rzęsach).
A tak na marginesie to chyba właśnie zaczęłam być kobietą nieprzezroczystą w moim nowym życiu – co „odkryłam” dzięki Tobie. Wcześniej często wychodziłam z domu „saute” – teraz prawie nigdy!
Pozdrawiam serdecznie.
Ewa
Ewa, dotknęłaś pewnego trudnego pytania: czy, aby być kobietą nieprzezroczystą trzeba mieć „wytuszowane rzęsy”, czy – bez tych rzęs – wystarczy mieć wewnętrzne absolutne przekonanie, że się kobietą nieprzezroczystą jest? Jestem skłonna sądzić, że potrzebna jest jednak praca nad atrakcyjnością naszej fizyczności, jak i okres ćwiczeń nad wytworzeniem w sobie poczucia własnej wartości i bycia częścią większej całości. Po tej pracy (a jest ona niełatwa) nad sobą, kobieta nieprzezroczysta może sobie pozwolić, od czasu do czasu, a szczególnie na wakacjach, na wyjście „saute”.
O poczuciu bycia częścią większej całości przeczytałam dzisiaj w Wysokich Obcasach, w felietonie Joanny Szczepkowskiej pt. „Nasze tango”. To ciekawe odczucie, o którym wcześniej nie myślałam. I zastanowiłam się nad naszym stosunkiem do 90-letniej pisarki, naszej koleżanki – czy może się wśród nas czuć jako część większej całości, czy jak rozpieszczone dziecko? A jest niewątpliwie kobietą nieprzezroczystą i częścią większej całości.
„A tak na marginesie…” to nowe życie jest najlepszym czasem na stanie się kobietą nieprzezroczystą, jeżeli wcześniej się o tym nie myślało. To piękne, co napisałaś Ewo!