Natrafiłam ostatnio na opis czterech rodzajów zmarszczek. Ponoć pojawiają się one w różnym przedziale wiekowym. Stąd prosty wniosek, że im jesteś starsza tym więcej rodzajów gromadzisz na twarzy. Myślę, że tę wiedzę i bez tego, co piszę, posiadłaś patrząc na swoją twarz. O szyi i dekolcie nie wspomnę. Na każdy rodzaj zmarszczek polecany jest inny krem. Czy to oznacza, że w ostatnim przedziale wiekowym powinnaś stosować wszystkie cztery? A może to już w ogóle za późno na cokolwiek? Najbardziej dramatyczne i nieodwołalne wydają się zmarszczki „grawitacyjne”. Ta nazwa mi się najbardziej podoba. Doszłam jednak do wniosku, że na „grawitacyjne” najskuteczniejsza byłaby odpowiednio wcześnie uprawiana gimnastyka twarzy. Pisałam o niej i nadal ją zalecam, bo z grawitacją to chyba żaden krem nie wygra.
Cóż, zmarszczki wszystkich rodzajów i tak się pojawią i tak. Może w różnym nasileniu w poszczególnych rodzajach. (Ale jak tu przestać się uśmiechać?) Czynisz wszystko, aby pojawiły się jak najpóźniej i w jak najmniejszym nasileniu: mądrze pielęgnujesz, czyli oczyszczasz, złuszczasz, odświeżasz, nawilżasz i ochraniasz, używając dobrych i odpowiednich dla Twojej skóry i wieku kosmetyków. Może też uprawiasz gimnastykę twarzy.
Nie mniej, sądzę, że żaden rodzaj zmarszczek nie jest tak straszny jak szary zmatowiały odcień skóry. Kilka lat temu spotkałam na ulicy dojrzałą kobietę. Nie był to już jasny dzień więc nie mogłam dojrzeć szczegółów na jej twarzy. Domyślam się, że miała zmarszczki. Miała jednak jasną twarz i wydała mi się piękna. Do dzisiaj ją pamiętam. Była zjawiskowa. O tym jak rozjaśniać twarz napiszę w kolejnym wpisie.
Najnowsze komentarze