- Wiecie, że pojawiło się serum do rzęs. Tylko, że jest dość drogie, sześćset złotych – powiedziała ni stąd ni zowąd moja koleżanka, kiedy w czwórkę jadłyśmy na spółkę dwie szarlotki.
- W Mary Kay jest już od roku i kosztuje tylko 177 złotych! – krzyknęłam.
- Ale tamto jest sprawdzone – oświadczyła.
Mną aż zatrzęsło, jednakże w trosce o utrzymanie miłej atmosfery kobiecego spotkania, powstrzymałam się od komentarza. Zresztą, co miałam powiedzieć ?
Rok temu pisałam o serum do rzęs i brwi Mary Kay i sama zaczęłam kurację zużywając całe jedno opakowanie. Nawet napisałam w blogu z 23 lipca 2012 roku, że opiszę rezultaty. Nie opisałam. No więc: jest sprawdzone czy nie jest sprawdzone (także przeze mnie)? Uważam jednak, że jednorazowe użycie jakiegokolwiek środka cudownie uzdrawiającego wygląd, zwłaszcza w wieku dojrzałym, a tym bardziej bardzo dojrzałym, przyniesie marne lub żadne rezultaty. Dlatego wczoraj wieczorem otworzyłam drugie opakowanie i posmarowałam rzęsy i końcówki brwi (początki i środki są OK).
Uważnie też przyjrzałam się moim brwiom i rzęsom. Brwi zawsze miałam dobre i nadal mam. Trochę w nich tylko bałaganu. O tym jak je porządkować, ale nie wyrywać, napiszę oddzielnie. Rzęsy? Są, można wytrzymać. W moim wieku nawet fakt, że są i je widać, to już dużo. Ale czy się poprawiły od tamtego roku? Wydaje mi się, że tak. Jak to sprawdzić, aby mieć pewność? Może sfotografować? Ale jak to zrobić smartfonem? Zobaczę co się da zrobić.
Stwierdzenie mojej koleżanki, że coś zostało sprawdzone, ale kosztuje 600 złotych, nie daje mi spokoju. Chcę też sprawdzić. Za 600 złotych można mieć aż 3 opakowania po 177 złotych, co przy kuracji dla kobiety dojrzałej ma bardzo duże znaczenie.
Najnowsze komentarze