Koniec wakacji? Tak. To niewiarygodne, aby wakacje blogowe mogły trwać tak długo, czyli od 1 sierpnia. Kiedy spojrzałam na datę ostatniego mojego wpisu – przyznam – nieco się zafrasowałam. Minęło prawie sześć tygodni. Dzisiaj minęła mi też awersja do komputera spowodowana zapewne zadziałaniem mojego wewnętrznego systemu zabezpieczeń. Chwała mu za to. Nie mam do niego, a zwłaszcza do siebie, pretensji. To awersja tylko do urządzenia, jakim jest komputer. Moje relacje z ludźmi pozostały normalne. Mój mózg działał bez zakłóceń, nawet nocą, bo przecież miałam sny, wszystkie analogowe.
Jeżeli zajrzysz dzisiaj na mój blog – serdecznie Cię witam i pozdrawiam. Zapraszam do wpisów, których tematy Ci w czymś pomogą lub tylko Cię zainteresują, a powstały przed 1 sierpnia br. I na dzisiaj to by było na tyle, bo nic na siłę.
Najnowsze komentarze