|
|
Pisząc o kosmetykach przywołuję nazwy kosmetyków pielęgnacyjnych i kolorowych Mary Kay, ponieważ jestem Starszą Konsultantką w Mary Kay. A jestem tam, bo są to kosmetyki z wyższej półki. Daje mi to pewność, że bezpiecznie można je stosować i polecać. Poznałam je dobrze, jako że sama używam kosmetyków Mary Kay od 6 lat i bardzo je sobie chwalę, bowiem odczuwam ich skuteczne działanie. Dają mi miłe uczucie bycia kobietą zadbaną i młodszą od mojej metryki. Ta zapewne została sfałszowana przez złośliwe wróżki, bo to niemożliwe, abym miała tyle lat ile one tam napisały.
Wracam do pomadek.
Z pomadek, które gorzej wyglądają na ustach kobiet dojrzałych, należy wymienić pomadki frosted. Usta pokryte taką pomadką mają blady i metaliczny wygląd. Bywa też, w zależności od składników, że tak jak w wypadku szminek matowych, usta wyglądają na wysuszone.
Przez szminki transparentne widać fakturę ust. Pytanie się samo „ciśnie na usta” - czy faktura Twoich ust godna jest pokazania? Jeżeli tak, to OK – pomadka transparentna jest dla Ciebie. Jeżeli jednak nie jesteś pewna tego, to używaj jej, o ile w ogóle, tylko do poprawiania makijażu, kiedy jesteś poza domem, bo nie wymaga ona precyzji i można to zrobić bardzo szybko nawet w trudnych warunkach.
Zatem pozostają nam pomadki kremowe. Na szczęście większość firm kosmetycznych, także Mary Kay, oferuje całą gamę pomadek kremowych. Pomadki kremowe mocno kryją, są lekko wilgotne, innymi słowy nadają ustom młodzieńczy wygląd. Do tego „dobrze się noszą”. Od lat używam pomadek Mary Kay ponieważ są lekkie, z łatwością się rozprowadzają i dokładnie kryją, są trwałe i mają głęboki i pełny kolor, a to dzięki temu, że zawierają „mikro-poduszeczki”. Zawarte w nich przeciwutleniacze – witamina E i C – chronią je przed utlenianiem, a usta przed działaniem czynników zewnętrznych.
Pamiętaj o przechowywaniu pomadek w szczelnych opakowaniach, bowiem światło, ciepło i wilgoć przyspieszają utlenianie i rozkład chemiczny kosmetyku. Dlatego też pomadki Mary Kay mają zatrzaskowe opakowanie, które przedłuża ich życie w pełnej jakości, co przy używaniu pędzelka do oszczędnego malowania ust jest niezwykle istotne. Pomadki Mary Kay są bezzapachowe z posmakiem wanilii.
Brak zapachu w kosmetyku jest oznaką, że jego producent nie ukrywa innego „zapachu”, który może świadczyć o nieodpowiedniej jakości komponentów. Jest to cecha najlepszych kosmetyków, szczególnie pielęgnacyjnych. Zdarza się, że niekiedy dodaje się zapach; jest to ustępstwo wobec klientek, które lubią pachnące kosmetyki. Sprawa gustu, a de gustibus non est disputandum. Dezodorantu używam bezzapachowego, bo nie chcę, aby zagłuszył moje ulubione perfumy czy wodę kolońską.
Dziękuję Iwo za przysłanie mi linku do artykułu w Rzepie o Ines de la Fressange, 51-letniej modelce. To jest „woda na mój młyn”. Dlatego w tym wpisie nie będę dalej omawiać pomadek. Wrócę do nich w następnym. Teraz chcę ponownie zachęcić Nieprzezroczyste do przeczytania wpisu „Piękno” z 8.03.09, a także kolejnych dotyczących mięśni twarzy, bowiem to mięśnie, a nie zmarszczki, są najważniejszym śladem lat na naszej twarzy.
Możesz też kliknąć w link w komentarzu: „Modelka, która mówi”.
Przeczytaj, ale przede wszystkim popatrz na zbliżenie twarzy na zdjęciu Ines. Widzisz te zmarszczki mimiczne wokół oczu? Ale linie twarzy nie są pokiereszowane. Mam też wrażenie, że wszelkie niedoskonałości maskuje uśmiech. Piękna to twarz! Twarz kobiety zadowolonej z życia, z którą masz ochotę porozmawiać, posłuchać tego, co ma do powiedzenia, dowiedzieć się co myśli, zarazić się od niej radością życia.
Nigdy nie widziałam jej na „wybiegu”. Wyobrażam sobie jednak, że siedzę na pokazie mody i widzę, że to, co ona właśnie prezentuje, jest najpiękniejszym ciuchem na ziemi, bo wypełnionym prawdziwą kobietą, i pragnę to mieć(!). W marketingu, to jest bingo!
Zatem do dzieła – nie ustawaj w poszukiwaniu książki, której polski tytuł jest mylący, ale takiego poszukuj: „Ucieczka od zmarszczek” , autorka Eva Fraser. Angielski tytuł „Facial Workout” mówi, że to nie jest ucieczka od zmarszczek, bo według mnie nie o tym jest mowa, ale że to jest praca nad twarzą. Nie czepiam się tłumaczenia, bo wydawnictwa kierują się swoją polityką marketingową, a tytuły książek mają kusić nabywców. A kogo skusi zapowiedź pracy nad czymś, co wolelibyśmy posiąść bez wysiłku z naszej strony? Obawiam się jednak, że bez pracy, szczególnie w wieku dojrzałym, trudno osiągnąć widoczne efekty. Z kolei, kiedy się jest młodą kobietą trudno o systematyczność i konsekwencję. Szczególnie, że nie umiemy sobie wyobrazić siebie jako kobiety dojrzałej, że o staruszce nie wspomnę.Tak więc kusi się nas „Ucieczką od zmarszczek”, bo to sugeruje, że wystarczy tylko szybko biec, a zmarszczki nas nie dogonią.
Będę poszukiwać miejsca, w którym będziesz mogła książeczkę „Ucieczka od zmarszczek” kupić. Jeżeli jednak będzie ona nieosiągalna (w co nie wierzę), to chętnie na spotkaniu wprowadzę Cię w początkowe etapy tej gimnastyki.
Napisz w komentarzu.
Cały kwiecień, z małymi przerwami, nie miałam dostępu do Internetu. Dopiero dzisiaj napiszę dalej o pielęgnacji i urodzie ust – pomadki i błyszczyki.
Na moment wrócę jeszcze do konturówki. Bardzo polecam jej stosowanie ponieważ umożliwia korektę kształtu ust i ich podkreślenie, a także zapobiega rozmazywaniu się pomadki i przedłuża jej utrzymanie się na ustach. Jeżeli brakuje Ci wprawy zalecane są następujące ruchy:
zaczynaj od środka górnej wargi w kierunku do najbardziej wystającej części i dalej do zewnętrznego kącika ust w prawo i w lewo, następnie obrysuj dolną wargę zaczynając od najbardziej wystającej części linii wargi i dalej do prawego i lewego kącika ust. Jeżeli pojawiają się drobne pionowe zmarszczki przy ustach uważaj, aby konturówka nie „wyszła” poza linię warg. Przypominam o Przeciwzmarszczkowym Sztyfcie do Ust , o którym pisałam w poprzednim wpisie. Bywa, że zalecane jest powiększanie ust obrysem konturówką po zewnętrznej linii warg. W mojej opinii jest to tylko możliwe do zastosowania dla bardzo młodych ust, a i tak może być ryzykowne. Możesz także używać konturówki zamiast pomadki. Wtedy zawsze rozcieraj konturówkę do wewnątrz i wypełnij resztę kolejnymi pociągnięciami ołówka, albo niewielką ilością pomadki. Uważam, że jest to sposób na nadanie bladym ustom nieco koloru, jeżeli nie chcesz użyć, z różnych powodów, pomadki i błyszczyka. Ale zawsze rozsmaruj na ustach leczniczy balsam, najlepiej z filtrem SPF. Pamiętaj, że należy chronić usta latem i zimą. Szczególna ochrona należy się zimą – górnej wardze, latem – dolnej. Dlaczego? Zapytaj mnie w komentarzach.
A teraz pomadki i błyszczyki. Robert Jones, amerykański wizażysta, którego styl określany jest mianem „olśniewająca dziewczyna z sąsiedztwa”, uważa, że pomadka nadaje najszybciej charakter Twojemu wyglądowi. I łatwo się z tym zgodzić – nawet kilka sekund wystarczy, aby nałożyć pomadkę na usta. Wcześniej jednak warto poświęcić nieco czasu, aby dobrać dobrą i odpowiednią dla siebie szminkę.
Jest kilka rodzajów pomadek, i dobrze jest wiedzieć, że są bardziej i mniej dla nas odpowiednie. Czynimy niekiedy ustępstwo na rzecz mody, ale bywa ono niezbyt korzystne dla nas.
Jeżeli jesteś młodą dziewczyną próbujesz różnych kosmetyków i takie Twoje prawo. Ostatecznie dojdziesz do właściwych i najlepszych dla Ciebie, a moda jest czymś fascynującym i nie będę Cię przekonywać, że jest nie zawsze stosowna dla Ciebie.
Kobiety dojrzałe i nieprzezroczyste, do których się zwracam, już znają pułapki niesione przez mody.
Tak więc dla nich zalecałabym unikanie pomadek matowych. Mocno kryją, ale pozbawione są jakiegokolwiek połysku. Trzymają się na ustach dłużej od innych, ale mogą powodować wysuszenie warg. Ciemne i intensywne kolory dobrze wyglądają, ale tak pomalowane usta tracą szansę na młodszy wygląd i pełniejszy kształt. Kilkanaście lat temu, kiedy polski rynek kosmetyczny był jeszcze ubogi, dostałam od mojej „zachodniej” ciotki taką właśnie pomadkę, jako najtrwalszą. Nałożyłam. Jakiż to był dyskomfort! Czułam ją na wargach jak warstwę wapna albo pasty do zębów. Leżała kilka lat w szufladzie toaletki, bo była bardzo dobrej marki i żal było ją wyrzucać, ale nie pamiętam czy chociaż jeszcze raz jej użyłam, w końcu z ulgą wyrzuciłam.Pomijam to,że dawno należało to zrobić, bo pomadka też ma swoją datę przydatności i po jej upłynięciu stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia, nie mówiąc o smaku, zapachu i jakości, które na ustach są najbardziej chyba odczuwalne.
Kolejnymi rodzajami pomadek zajmę się w następnym wpisie.
Napisała do mnie MDS: „A propos blogu dot. ust, to ja mam problem z ich ‘kolorystyką’. Mimo że jeszcze mi nie zanikają, to się odbarwiają i na zdjęciach wyglądam jakbym była bez. Powinnam może sobie zrobić ich makijaż permanentny (?)… Pomadki nie bardzo pomagają, bo się zjadają.”
Do makijażu permanentnego się nie ustosunkuję, bo kobieta zrobi go jeżeli tylko ma na to ochotę. Ja nie lubię tego typu ingerencji, bo obawiam się zakażenia lub innych przykrości, a nie muszę się budzić „w ust koralach”.
Swój czas i pieniądze poświęcam pielęgnacji ust i ich okolic i dobrze dobranym kosmetykom.
W Mary Kay jest zestaw pod nazwą „Satin Lips”, czyli Balsam i Maseczka.
Maseczkę nakładam na usta i po ok.2 minutach zmywam letnią wodą. Maseczka jest też delikatnym peelingiem, który złuszcza martwy naskórek, z którym usta wyglądają jakby były pozbawione życia. Maseczka daje też ochronę przed wolnymi rodnikami – poza wyciągiem z zielonej herbaty dodatkowo zawiera pochodne witaminy A, C i E. Maseczkę nakłada się 1-3 razy w tygodniu, w zależności od stanu ust. Zauważyłam, iż dbanie o to, aby usta były gładkie i miękkie sprawiło, iż tzw. febra zdarza się o wiele rzadziej.
Po maseczce rozprowadzam na ustach balsam utrzymujący nawilżenie przez kilka godzin. Balsam używam wtedy, kiedy czuję taką potrzebę.
Wśród kosmetyków pielęgnacyjnych Mary Kay jest Przeciwzmarszczkowy Sztyft do Ust, którym obwodzi się kontury ust przed użyciem konturówki i pomadki. Sztyft zawiera mikrocząsteczki rozpraszające światło, co minimalizuje widoczność drobnych zmarszczek, ale przede wszystkim wypełnia drobne zmarszczki wokół ust i zapobiega rozmazywaniu się i ścieraniu pomadki i błyszczyka.
Po użyciu konturówki, która pomaga ukształtować usta (w kolorze najbliższym kolorowi pomadki, no, może ciut ciemniejszym, ale trzeba bardzo uważać zwłaszcza w wieku dojrzałym, aby nie przesadzić), nakładam pędzelkiem, umiarkowane ilości pomadki (w razie niewłaściwego ruch łatwiejsze do usunięcia i skorygowania). Użycie pędzelka wydłuża życie pomadki (ja używam jej jeszcze raz tak długo jak przy malowaniu ust bezpośrednio pomadką) i daje spore oszczędności.
O pomadkach i błyszczykach w kolejnym wpisie.
Tak, tak, do Ciebie piszę. To Ty jesteś Nieprzezroczysta.
Przypomnij sobie chwilę kiedy wzrok kobiety lub mężczyzny zatrzymał się na Twojej twarzy lub sylwetce i wiedziałaś, że to Ciebie widziano, a nie ekspozycję butów za Tobą.
Przypomnij sobie jak wtedy wyglądałaś, jaki miałaś makijaż, jak byłaś ubrana.
Czy to, że nie byłaś przezroczysta wpłynęło na poprawę Twojego samopoczucia?
Może ktoś nazwać to próżnością. Chyba tylko dlatego, że kiedyś nam wmawiano, iż dbanie o swój wygląd jest objawem próżności. Człowiek bardzo potrzebuje afirmacji i poczucia tożsamości. A skąd mamy otrzymywać dodatkowe bodźce jeżeli jesteśmy przezroczyste i nikt nas nie widzi? Czy widzą nas w naszych domach?
Wiem, że wartości wewnętrzne, dobroć… , można wymieniać liczne nasze kobiece walory, które ponoć zastępują wszystko, co jest blichtrem, próżnością, pozorem…, można wymieniać ułomności, którymi szafują ci, którzy najchętniej wepchnęliby nas w mysią dziurę, ale wiem też, że mają oczy wkoło głowy, kiedy tylko zoczą coś ładnego; wartości wewnętrzne jakoś nie równoważą tych zewnętrznych.
Mój Eksio (biorę nazwę od Katarzyny Grocholi) wśród licznych zalet (niestety, jedna z wad uniemożliwiła trwanie związku) miał taką, że na każdym przyjęciu, w którym braliśmy oboje udział, a do którego zawsze starannie się przygotowywałam (chociaż nie miałam co na siebie włożyć), mówił mi do ucha: „Znowu jesteś najładniejszą z tych wszystkich kobiet”. To działało! Nawet jeżeli obiektywnie nie było prawdą, myślę, że w to wierzył, i to on, bardziej niż ja, czuł się dowartościowany, bo przyszedł z najładniejszą kobietą. A ja, jak każda prawie kobieta, dopóki się nie przestawi na pozytywne o sobie myślenie, nie byłam tego pewna i uważałam, że mój mąż chce mi sprawić przyjemność. Ale właśnie o to chodzi! A może jednak jestem najładniejsza? – myślałam sobie. Bardzo to poprawia samopoczucie i wpływa na urodę. Twoja pogodna i uśmiechnięta twarz, Twoje ruchy, wszystko to sprawia, że naprawdę jesteś ładną kobietą, a na tym przyjęciu najładniejszą.
Tak więc, kiedy poświęcasz sobie wiele uwagi, dbasz o siebie i nie przyspieszasz naturalnych efektów starzenia się, to nie z próżności, tylko robisz to dla siebie, swojego partnera, swoich dzieci, swoich bliskich i przyjaciół, znajomych, szefów, koleżanek i kolegów z pracy i dla wszystkich innych ludzi. Co ciekawe – oni wszyscy to doceniają i lubią Twoją pogodną i zadbaną twarz.
Czas dojść do sedna.
Jest taka książeczka Evy Fraser „Ucieczka od zmarszczek”, którą dostałam od mojej ukochanej Siostrzenicy.
Książeczka wydana jest przez Oficynę Wydawniczą „Interspar”.
We Wstępie autorka pisze:
„Mięśnie twarzy różnią się od mięśni reszty ciała tym, że są bezpośrednio połączone ze skórą, która je okrywa.
Oznacza to, że kiedy wiotczeją mięśnie, wraz z nimi wiotczeje też skóra.
Jest to bezpośrednią przyczyną obwisania skóry, co z kolei prowadzi do tworzenia się np. fałd na górnych powiekach, worków pod oczami czy podgardla.
Jeśli ciało byłoby tak zaniedbywane jak twarz, wiele osób nie mogłoby nawet się poruszać.
Zastanawiając się nad powodami takiego właśnie zaniedbania twarzy, doszłam do wniosku, że większość ludzi całe swoje nadzieje pokłada w coraz to nowszych »cudownych« środkach.
Istnieje co prawda wiele kremów, które poprawiają wygląd skóry, ale nie istnieje żaden, który poprawiłby kondycję mięśni twarzy.
Jeśli na przykład mięśnie żołądka są rozleniwione, to nawet wszystkie kremy świata nie będą w stanie przywrócić im siły i zwartości – to samo dotyczy mięśni twarzy.
Należy je więc ćwiczyć, aby stały się jędrne i sprężyste.”
Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej i lepsze osiągniemy rezultaty.
Podałam Ci ten tytuł książeczki, ponieważ trudno pisać o tym czego nie można pokazać. Jeżeli gdzieś ją znajdziesz i kupisz, to będziemy mogły sobie pomóc.
Mogę podzielić się moimi doświadczeniami z pierwszych tygodni uprawiania tej gimnastyki, bo wiem co powiedzieć, abyś się nie zniechęciła.
Zacznij więc od jutra poszukiwać „Ucieczki od zmarszczek” Evy Fraser.
Temat wpisu taki nie kobiecy. Bardzo go jednak lubią wyszukiwarki i to jest ukłon w ich stronę.
Pisałam wcześniej, że to nie zmarszczki nas postarzają. Tak. Patrzę na swoją twarz w lustrze i tych zmarszczek nie mam w ilości, która by mnie przyprawiała o ból głowy. Natomiast owal?! Lepiej nie mówić. Teoretycznie kształt mojej twarzy jest, chciałam powiedzieć: był owalny.
Zaczęłam więc studiować miologię, naukę o mięśniach. Oczywiście powierzchownie, ale już to starczyło, aby upewnić się, że to mięśnie są wszystkiemu winne. Ktoś albo coś musi być winny.
Jak często robisz gimnastykę twarzy?
Obawiam się, że w ogóle jej nie robisz.
Mięśnie nie ćwiczone słabną, tracą swoją właściwą masę i napięcie. A mięśnie twarzy bardzo różnią się od pozostałych. One albo w ogóle nie są przytwierdzone do kości, albo jednym tylko końcem. Zwykle są bezpośrednio połączone ze skórą albo z błoną śluzową.
Co więc się dzieję kiedy mięśnie wiotczeją?
Razem z nimi wiotczeje skóra i … nie będę opisywać, co dalej, bo jeszcze nie wszystko stracone. Nie stresujmy się więc.
O gimnastyce twarzy nie myślimy, bo gimnastyka kojarzy się z pracą nad ciałem i figurą. Tymczasem mięśnie twarzy ćwiczone, tak jak mięśnie całego ciała, uzyskują masę, stają się pełniejsze i lepiej ukrwione. Zatem opinająca je skóra jest bardziej napięta i odżywiona.
Od kilku tygodni rano i wieczorem robię gimnastykę twarzy.
O tym, co mnie zainspirowało i o moich doświadczeniach – w następnym wpisie.
Zapomniałam na śmierć, że to 8 Marca, Dzień Kobiet. Popołudniu, przypadkowo, były dwa wydarzenia: słuchałam płyty „Razem”, Pod Budą i pojechałam z moją koleżanką Ewą do Konstancina do Starej Papierni, aby zobaczyć co nowego w Galerii Steel Forest.
A w Galerii znalazłyśmy się w środku tzw. eventu czyli obchodów Święta Kobiet. Zainspirował mnie ten „event” , po powrocie do domu, do ponownego wysłuchania Pod Budą, a szczególnie bardzo pięknego utworu, niezwykle odpowiedniego dla uczczenia Święta Kobiet, którego (tego Święta) nie lubiłam, nie lubię, bo kobiety bardzo lubię. Bóg, który niewątpliwie jest Kobietą, ukarał mnie za poprzedni wpis. Za pokutę uczczę Święto Kobiet i przepiszę tekst autorstwa Andrzeja Sikorowskiego (wykonanie Anny Treter i Maji Sikorowskiej), i żałuj, że tego nie słyszysz! ale płyta „Razem. Pod Budą” jest do kupienia. NB jest na niej przepiękne wykonanie Maji Sikorowskiej – w tym prawie minuta śpiewu a capella – utworu skomponowanego przez i ze słowami Andrzeja Sikorowskiego „Głos z oddali”.
A oto „Stowarzyszenie Rannej Rosy”:
„Chyba to mamy już we krwi,
że do każdego lustra wody
zerkamy aby sprawdzić czy
coś nie popsuło nam urody
Zerwany gdzieś na łące kwiat
od razu zdobi nasze włosy
jedyny znak, pradawny znak
Stowarzyszenia Rannej Rosy
To nasza babska tajemnica
misterium perfum oraz cieni
od lat umiemy was zachwycać
i to się pewnie już nie zmieni
To nasz babska tajemnica,
której się zgłębić nie udało
od lat umiemy was zachwycać
i wciąż nam mało jakby ciągle mało
Pewnie to mamy już we krwi,
że do każdego lustra wody
zerkamy aby sprawdzić czy
coś nie popsuło nam urody
A gdy nadejdzie taki dzień,
że czas odmieni nasze twarze
to rozpłyniemy się we mgle
jak przedmiot niedościgłych marzeń
To nasza babska tajemnica
misterium perfum oraz cieni
od lat umiemy was zachwycać
i to się pewnie już nie zmieni
To nasza babska tajemnica
zaklęta w rosie gdzieś nad ranem
od lat umiemy was zachwycać
a to dlatego, że pragniemy być kochane”
A mnie zachwyciło „misterium perfum oraz cieni”. Rzeczywiście, to nie może być do zrozumienia przez mężczyzn. Szczególnie te „cienie”.
Zawsze boli mnie patrzenie na przemijające piękno. Przemija ono w różnym stylu – czasami, niestety rzadko, nabiera szlachetności i czas mu nie szkodzi. Tak jest też z urodą kobiet. Uważa się, i najczęściej tak jest, że kobiety przywiązują dużą wagę do estetyki, zwracają uwagę na wygląd swój i innych. Zatem powinny także swoją urodę pielęgnować i konserwować.
Przyglądałam się wczoraj twarzy kobiety, którą uważam za piękną. Kobieta dojrzała, pracująca, zapewne dbająca o siebie, i nie pozbawiona środków finansowych. Może miała \”zły dzień\”. Zobaczyłam opadające policzki i wtedy też dostrzegłam zmarszczki, których wcześniej moje oko nie rejestrowało. Zobaczyłam starzejącą się kobietę i poczułam żal za przemijającą urodą jeszcze jednej z nas. Ale też upewniłam się, że wrogiem naszej urody twarzy są mięśnie, a w mniejszym stopniu zmarszczki. Chcę o tym napisać kilka słów. Muszę teraz wyjść i powrócę do tematu w następnym wpisie.
Zaczęłam ostatnio przyglądać się kobiecym ustom. Szczególnie ustom kobiet dojrzałych, może nawet bardzo dojrzałych. Czy kobiety wstydzą się swoich ust? Tak często z trudem mogę je wypatrzyć na ich twarzach. Tak jak gdyby wycofywały się. Niby używają pomadek, ale już konturówka i błyszczyk są uznawane chyba za co najmniej niestosowne. Niewidoczne usta dają taki sam efekt jak usta mocno zaciśnięte – nieprzyjemny, złośliwy wyraz twarzy. Nawet gorzej – wyraz twarzy starej kobiety.
Nasze oczy stają się coraz mniejsze, nasze policzki szarzeją i opadają. Różnymi sposobami poprawiamy oczy, owal twarzy. A co z ustami? Poszukiwanie nowych kolorów pomadek, to zbyt mało i mija się z celem. Przyjrzyj się swoim ustom. Wypchnij je lekko językiem tak, aby pojawiły się na Twojej twarzy. Pamiętasz Bardotkę? Miała takie „wypuczone” usta. Teraz też wiele młodych aktorek dorabia sobie usta w sposób sztuczny. Ani ja ani Ty nie będziemy się uciekać do takich sztuczek, ale możemy o naszych ustach myśleć i nad nimi pracować. Nośmy usta!
|
|
Najnowsze komentarze