Mam zwyczaj zapisywania różnych informacji, krótkich tekstów na luźnych kawałkach papieru różnego autoramentu. Jest to dość kłopotliwy nawyk. Kiedy już poniewierające się na stole i biurku, także kanapie, mikrofalówce, w zasadzie wszędzie, gdzie można coś odłożyć, karteluszki zaczynają dominować w krajobrazie (biurka, stołu, kanapy itd), zbieram je, przeglądam i … nie, nie wyrzucam, przynajmniej nie wszystkie, tylko odkładam do jakiejś torebki, aby w „wolnej chwili” wyciągnąć z nich wartościowe treści, a resztę wyrzucić. Dzisiaj pojawiła się „wolna chwila” i robię segregację: wpisuję w odpowiednie miejsca adresy mailowe, numery telefonów, przepisy kulinarne, autorów i tytuły książek itp itd.
A tutaj wpisuję notatkę, ale nie mam pojęcia czy jest mojego autorstwa czy też przepisałam od kogoś. Jeżeli to ta druga opcja, a myślę, że tak, to proszę jej autorkę/autora o wybaczenie, iż nie podaję imienia i nazwiska:
„Ubranie ma być proste!
Krój, wycięcia dostosowane do budowy i ukrywające to, czego nie lubimy u siebie.
Kolor stosowny do sezonu naszej urody.
>>Mała czarna<< – owszem, ale w czerni przy twarzy dobrze jest tylko Zimie.
Pozostałe ‘sezony’ muszą rozwiązać kolorystycznie okolice szyi i twarzy.”
I kiedy czytałam to, co znalazło się na tym karteluszku, zobaczyłam oczami pamięci moją koleżankę, która kilka dni temu pojawiła się na Inauguracji Sezonu naszego Klubu i UDW i… zachwyciła mnie. Wyglądała przepięknie. Ubrana właśnie tak jak wyżej napisałam. Do „małej czarnej” założyła czerwony żakiet. Jest Zimą, więc przy twarzy czerń była odpowiednia. Prostota kroju obu – jakże kontrastowych kolorystycznie – części stroju pozwalała dostrzec tylko jej twarz w promiennym uśmiechu. Oczywiście natychmiast jej to powiedziałam. Jeżeli się kimś lub czymś zachwycamy, zachwycajmy się głośno. Wtedy i my wyglądamy promienniej, bo uśmiech przy zachwycie pojawia się samoistnie.
Najnowsze komentarze