Pani Marianna Jasiecka z „Marianna i róże” Janiny Fedorowicz i Joanny Konopińskiej wydawała za mąż Różę, swoją najstarszą córkę. Przypominam, że dzieje się to na przełomie wieków XIX i XX w Wielkopolsce, bo może nie czytałaś dwóch poprzednich wpisów. Opis strojów panny młodej, druhen i rodziny zajmuje w książce 2 strony. [Wykaz wyprawy Róży zajmuje 4 strony + posag!] Oczywiście Marianna J., jako matka panny młodej, wykorzystała okazję, aby wyglądać modnie, ale bez wyrzutów sumienia. Jest to tak piękne, że przytoczę ten niewielki fragment książki ze str. 299 i 308-309 in extenso, chociaż poniecham opisu toalet:
” Materiał na suknię dla mnie ofiarowała mi w prezencie Stasia (bratowa z Wrocławia d.m.): niespotykanej u nas w Poznaniu piękności francuski velour chiffon bordowowiśniowego koloru, bardzo twarzowo prezentujący się przy moich ciemnych włosach. Stasia twierdzi, że matka panny młodej musi być na ślubie córki szczególnie starannie ubrana, zwłaszcza jeżeli ma jeszcze młodsze córki w domu (ma ich jeszcze 5 d.m.), gdyż stary i zaniedbany wygląd matki odstrasza ewentualnych konkurentów, słusznie obawiających się, że ich żony w przyszłości będą wyglądać tak jak brzydka i zaniedbana matka. Będę więc miała na ślubie Różyczki istotnie wspaniałą toaletę.”
(…)
„Na wyjazd do kościoła stosowny do sukni kapelusz, denko z róż pąsowych, brzeg udrapowany w srebrne muszki. Kapelusz jest wprost piękny, no ale i kosztował majątek! Ani Michał (mąż d.m.), ani Busia (mama Marianny d.m.) nie mogą się dowiedzieć ile za niego zapłaciłam, nawet mojemu pamiętniczkowi tej sumy nie mam odwagi powierzyć. Ale w końcu materia na suknię mnie nie kosztowała, tylko szycie (u Remblowej, najdroższej i najmodniejszej krawcowej Poznania owego czasu d.m.), więc na kapeluszu nie musiałam oszczędzać. Pocieszam się, że zgodnie z mądrą radą mojej bratowej wydatki dla mego korzystnego wyglądu robię również dla dobrej przyszłości córek, bo ładny wygląd matki rokuje urodę córek w starszym wieku, co dla konkurentów ma przecież znaczenia.”
Trzeba zaznaczyć, że wydanie za mąż sześciu córek było naczelnym zadaniem Marianny J., Matki Wielkopolanki. Myślę, że dla Ciebie, ani dla wielu kobiet w Polsce, nie jest to już najważniejszym celem. Chociaż kilka by się znalazło z takim zadaniem życiowym. Warto jednak pamiętać o tym, że jak mówi polskie przysłowie: „jak cię widzą, tak cię piszą”.
Przyznam, że kapelusz mnie zachwycił. Śmieję się ilekroć przypomnę sobie to emocjonalne zdanie Marianny J.: „Kapelusz jest wprost piękny, no ale i kosztował majątek!” Zatem kup sobie coś równie pięknego i kosztownego! Pamiętaj tylko o odpowiednim „pocieszeniu”.
Najnowsze komentarze