Automatycznie zapisany szkic

Na początku września wspomniałam o pielęgnacji szyi i dekoltu i o tym jak to robią Hinduski przy pomocy olejku sandałowego. W Amsterdamie jest słynna w mieście Albert Cuypstratt. Niektórzy uważają ją za największy w Europie bazar, ale chyba nie byli ani na Stadionie 10-lecia w Warszawie, ani w Brukseli, ani w Wiedniu, gdzie można chodzić (poza Warszawą, bo tam się już nie chodzi) godzinami oglądając niezwykłe ryby, owoce i inne różności, ale nade wszystko wchłaniając egzotyczne zapachy. Jeżeli ktoś  ma wrażliwe zmysły, to przeżyje tam ekstazę. Na Albert Cuypstraat, natknęłam się na ogromne stoisko i sklep z różnościami. Oczywiście także na Olejek Sandałowy, którego poszukiwałam. Buteleczka 10 ml za € 7,95 9 czyli +/_ 32,00 złote. Młoda kobieta, która mi sprzedawała poradziła, aby w celach kosmetycznych wymieszać 5 kropli olejku sandałowego z 1 łyżką stołową oliwy. Oważ sprzedawczyni uprzedziła mnie, aby nie dodawać więcej kropli olejku sandałowego, jest bowiem bardzo esencjonalny i może spowodować szkody. Ja nawet trzymam się przepisu 3 krople olejku sandałowego na 1 łyżkę stołową oliwy z pestek winogron.  Pomimo tak niewielkiej ilości pachnie przepięknie, kiedy każdego wieczoru wklepuję go w szyję i dekolt. Jakie będą efekty? Zobaczymy po jakimś czasie – kupiłam 2 buteleczki.
Na tymże bazarku znalazłam też najwspanialszą hnę do włosów z Maroka. Może rok, a może dwa lata temu (jak ten czas leci!) kupiłam jedno jej opakowanie podczas Dni Marokańskich w Blue City w Warszawie. Używam oryginalnej hny do pielęgnacji włosów, pochodzącej z różnych arabskich krajów, od kilkudziesięciu już lat. Tak dobrej hny jak ta marokańska wcześniej nie spotkałam. Tym razem, w malutkim sklepiku (czegóż tam, na maleńkiej powierzchni, nie było!) wykupiłam cały zapas, czyli 5 opakowań. Był to mój najwspanialszy zakup w Amsterdamie. Co tam Targ Kwiatowy?