Właśnie natknęłam się na reklamę kremu 50+, podpartą twarzą Krystyny Jandy. To nie jest Krystyna Janda na żywo, ta, jaką znam z teatru, ze zdjęć, które tu i ówdzie się pojawiają. Zabiegi wygładzające „photo ” czy innego „szopa – pracza” pozbawiły twarz Krystyny życia. Poza ledwo zaznaczonymi zmarszczkami przy oczach i na czole, wyprały pozostałą część twarzy, podkreślając idealny owal twarzy. I, co ciekawsze, te zabiegi nie uczyniły twarz młodszą. Uczyniły twarz sztuczną, czyli martwą.
Piszę często o pielęgnacji twarzy i szyi, polecam kremy i inne kosmetyki pielęgnacyjne. Czy to oznacza, że te kosmetyki uczynią z twarzy dojrzałej kobiety twarz dziewczyny? Dobrze wiesz Ty, wiem i ja, że nie. Owszem, stała, konsekwentna i właściwa pielęgnacja podtrzymuje dobry stan cery i ujmuje nam lat. Ale to nie zmarszczki są jedynymi oznakami wieku. Uważam, że najważniejsza jest nawilżona, rozjaśniona i ożywiona skóra bez przebarwień, także ze zmarszczkami, które tu i owdzie się pojawiają. Pod warunkiem, że nie są to zmarszczki „zgryzoty i smutku”.
Zajrzyj na mój wpis Woda na mój młyn, a także kliknij na link Ines de la Fressange i przyjrzyj się twarzy 51-letniej modelki. Wnioski nasuną Ci się same.
Najnowsze komentarze